Podczas dzisiejszej (25.05.) sesji Rady Miasta radna Jolanta Janowska zwróciła uwagę to, że Prezydent Elbląga Witold Wróblewski negatywnie rozpatruje interpelacje składane przez radnych. - Czy jeszcze jest sens pisania przez radnych interpelacji w imieniu mieszkańców? - pytała.
Przewodniczący RM Antoni Czyżyk stwierdził, że w okresie między sesjami (od 26 kwietnia do 23 maja) radni złożyli w sumie siedem interpelacji i zapytań. Prezydent odpowiedział na dwie z nich. - Pięć jest w toku – stwierdził Antoni Czyżyk.
Ostatnio złożyłam cztery interpelacje. Wszystkie zostały rozpatrzone negatywnie. Czy jeszcze jest sens pisania przez radnych interpelacji w imieniu mieszkańców? Na nic nie ma pieniędzy, pozyskiwanie środków też wydaje się żadne
– zaznaczyła Jolanta Janowska.
Radna podkreśliła, że wszystkie interpelacje dotyczą spraw zgłaszanych przez mieszkańców. - Tak naprawdę odrzucane są wszystkie sprawy, które my, jako radni, chcemy w imieniu mieszkańców przestawić panu prezydentowi, bo nie zawsze (mieszkańcy – przyp. red.) mogą się dostać do pana prezydenta na spotkanie. To co mamy robić, żeby chociaż jedna czy dwie (interpelacje - przyp. red.) były rozpatrzone pozytywnie? - dopytywała Jolanta Janowska.
W zasadzie każda odpowiedź, pomimo innej treści (interpelacji – przy. Red.), jest zawsze taka sama, że na nic nie ma pieniędzy
– dodała radna.
Zdaniem radnej „tak jest za każdym razem”. - To wykazuje bezsilność naszą, bo my nie możemy nic zrobić ani załatwić z panem prezydentem, ponieważ na nic nie mamy pieniędzy. To wygląda tak, jakby radni źle pracowali, albo byli bezradni – stwierdziła radna.
A co my możemy zrobić, żeby uzyskać inną odpowiedź? Jest to denerwujące i mnie to naprawą zaczyna mocno denerwować. Za każdym razem odpowiadam mieszkańcom to samo. Tak nie powinno być
– zakończyła Jolanta Janowska.